Tego dnia postanowiliśmy pojechać do Stolicy wyspy. Kerkyra jawiła się nam
jak druga Wenecja i pomimo, że dzieci nie były chętno do łażenia po mieście
wybraliśmy się wcześnie rano.
|
Wyjechaliśmy z Agios Georgios wąskimi drogami mijają gaje oliwne oświetlone porannym słońcem. Po pół godzinie zatrzymaliśmy się w jednym z gajów przy osiołku - zawsze to jakieś urozmaicenie dla maluchów. Po krótkiej przerwie ruszyliśmy dalszą drogę i rozkoszowaliśmy się malowniczymi widokami. |
Mielismy pewne wyobrażenie na temat greckich statków ze szklanym dnem. Ot zwyczajny kadłub a w dnie szyba i turyści wyglądający jeden przez drugiego aby cokolwiek zobaczyć. A tu miłe zaskoczenie. "Calypso Star" okazał się jednostką godną swojej nazwy. Praktycznie większa część poszycia podwodnego kadłuba była oszklona |
Zasiedliśmy wygodnie na krzesełkach przed oknami i obserwowaliśmy korfu z pozimu wody. Bardzo ciekawy widok ale prawdziwe atrakcje miały nadejść dopiero w okolicach oddalonej od brzegu małej wysepki. |
Zatrzymaliśmy na postój w małej zatoczce i pochwili pojawiły całe ławice ryb zwabione pokarmem rzucanym z pokładu naszego statku. Wspaniały kolor wody. |
Po pewnym czasie kolejna niespodzianka. Płetwonurek z ekipy "Calypso Star" prezentował nam okazłe sztuki homarów, langust i innych "owoców morza" |
Ostatnim punktem wycieczki było mało fokarum. Przycumowaliśmy do niego na dłuzszy postój i mielismy okazję podziwiać umiejętności adriatyckich fok. |